...jak kiedyś wspaniale śpiewał Niemen. Tamta prorocza piosenka była o czymś, co dzisiaj zwane jest w Polsce zdaje się hejtowaniem. Swoją drogą nie do wiary jakim prorokiem Niemen się okazał. Może nie tyle prorokiem ile jego piosenka nabrała innego znaczenia w dobie internetu.
Ja jednak nie o hejtowaniu, bo jako dinozaur już dluższy czas temu z Fejsbuka się wypisałem więc nikt mi tam naubliżać nie może. Tutaj, na blogu jak widać głównie sami swoi więc jak do tej pory nikt mnie nie hejtuje. No ale pewnie się doczekam....Może po tym co poniżej.
Świat jest dziwny z wielu powodów. Przyznam, że w miarę starzenia się znajduję ich coraz to więcej. Większość to jednak wyraźnie raczej efekt mojego tetryczenia niż świata, ale jest kilka spraw, które zadziwialyby mnie pewnie nawet gdybym miał dzisiaj 20 lat. Jestem pewien. Podejrzewam, że nawet zadziwiałyby mnie bardziej wtedy niż teraz.
Ostatnio moim ulubionym tematem są "self-driving cars" (jak to sie tłumaczy aktualnie na polski?) a zaraz potem cała koncepcja życia w coraz to większych miastach, po których poruszać się będziemy w ślicznych, elektrycznych, self-driving samochodzikach, których już nawet nie będziemy posiadać tylko je wynajmować jak taksówki.
Największe firmy, media, świat nauki prześcigają się w zachwytach jak to już niedługo dożyjemy tego stanu powszechnej szczęśliwości, w którym już nigdy nie będziemy musieli "cierpieć" za kierownicą.
A ja jakiś taki dziwny jestem i raczej cieszę się, że na naszej nowozelandzkiej prowincji pewnie tego nie dożyję. Żal mi tych ludzi, którzy w tym zachwycającym świecie zatracą umiejętność prowadzenia samochodu i poczucia wolności. Wożąc tyłki w tych zarzyganych kapsułkach (no bo przecież wreszcie będzie można sie spokojnie napić) nie będą już mogli wskoczyć do bryki, wrzucić grilla i wędek do bagażnika, przyczepić łódki, pojechać w plener na ryby i zaszyć się gdzieś w głuszy. Prześliczny self -driving samochodzik jeszcze długo w wertepy nie pojedzie.
Jakiż nudny będzie to świat.
Cieszy mnie natomiast ten okres, którego być może dożyję, kiedy połowa samochodów na drogach - prowadzona przez kamery, czujniki i komputery - ciągnąć się będzie bezpiecznie jak przysłowiowy smród po gaciach. Ja natomiast, będę sobie lawirował pomiędzy nimi ryzykownie, łamiąc kilka zasad wprowadzając durne komputery w panikę. A w niech lebiegi, które już zatracą umiejętność prowadzenia, będą co chwilę lądować z nosem na szybie, rozlewając przepyszną kawę i śniadanko z McDonaldsa co to sobie właśnie konsumowali, no bo przecież prawadzić nie muszą.
Czyli świat nie będzie taki nudny.
Podpisano: Wywrotowiec.
Tomku,
OdpowiedzUsuńto cudo się nazywa "pojazd autonomiczny" (ew. samochód autonomiczny). Wiele linków, więc nie podaję.
Co jak co, ale wprowadzenie tychże na masową skalę wywróci do góry nogami cały insurance byznes.
Kto jeszcze będzie słuchał radia jak będzie sobie można spokojnie obejrzeć kolejny odcinek Bachelora czy oddać się intelektualnym rozmowom w karczmie zwanej Fejsbukiem.
UsuńZa przyjemność prowadzenia samochodu samemu pewnie trzeba będzie spoooooro zapłacić, ubezpieczenia właśnie.
UsuńKolega twierdzi, że umiejętność prowadzenia samochodu to przymus, nie wartość dodana. Ja mam do tego dość ambiwalentny stosunek, bo zwykle korzystam z usług prywatnego szofera (znaczy szoferki) :-)))
Ale dziwność świata, to jest to, co się teraz dzieje z KFPP Opole. Gdybyś nie wiedział, to duet Pietrzak/ Rewiński to się nazywa Kabaret Strasznych Panów.
OdpowiedzUsuńŁo matko! A czy odpowiedni biskup pobłogosławił KFPP na otwarciu? A Pietrzak to teraz w opozycji do czego? Ucha Prezesa?
UsuńTy nostalgicznie zostaniesz przy samochodach, kiedy my nostalgie posuwamy jeszcze dalej czyli mamy 5 kwok i jednego koguta, to tak zeby miec IP address ktory nie ma nic do rzeczy gdzie naprawde nasz kurnik stoi i zeby nie akceptowac wizji ani Niemena ani Orwell'a 1984. Takie sa przywileje tetryczenia jak to ladnie nazwales.
OdpowiedzUsuńTemat pojazdów autonomicznych nasunął mi skojarzenia z dawną lekturą szkolną pt. "Katastrofa" Macieja Kuczyńskiego z 1969 r. Pominąwszy ewentualne wady lub zalety edukacyjne książki, poruszono tam podobny temat centralnie sterowanych samochodów, które w przypadku sabotażu źródeł energii stają się kompletnie bezużyteczne. W jednej chwili stają całe autostrady pełne samochodów, bo nie działa system zasilający i sterujący tymi pojazdami. Faktycznie, pozostaje podziękować za taką "wygodę". Dążenie do niej może być wręcz zabójcze. A poza tym nic tak nie odpręża jak jazda samochodem w kierunku, który sami obierzemy- autonomicznie :)
OdpowiedzUsuńPs. Pozwolę sobie przy okazji napisać odnośnie nieco wcześniejszego Państwa wpisu o resecie. Proszę pisać, bo z mojej pozycji czytacza/pdglądacza robicie Państwo więcej, niż niejeden narodowy program zdrowia psychicznego pod egidą ministra zdrowia. I naprawdę nie wiadomo, kto tu chodzi do góry nogami, a kto stąpa po twardym gruncie. Dziękuję za informacje z normalnego świata. Tylko tej nadchodzącej zimy nie zazdroszczę :)
Pozdrawiam z Beskidu Śląskiego.
Krzychu