Szukaj na tym blogu

15 kwietnia 2013

Hobbiton

Kiedy Peter Jackson miał lat 18 rozczytywał się, jak większość wtedy, w Tolkienie. Zdarzyło mu się czytać Władcę Pierścieni w pociągu (jeszcze wtedy regularnie jeździły) z Wellington do Auckland. Czytając spoglądał niekiedy przez okno i co chwilę widział dramatycznie zmieniające się krajobrazy. Wymyślił wtedy, że musi koniecznie sfilmować Tolkienowe szaleństwa i Nowa Zelandia stanowić może naturalną scenerię do tego przedsięwzięcia. Po 20 latach zrealizował swój plan, a rezultaty pewnie widzieliście.

Prawdziwi fani pamiętają, że akcja filmu Władca Pierścieni rozpoczyna się w Hobbiton, centralnym miejscu The Shire. Do sfilmowania około 10 minut filmu wybudowano niedaleko miejscowości Matamata plan filmowy, który dzisiaj można zwiedzać. Cały Hobbiton jest zresztą nadal używany do kolejnych produkcji i niedawno, gdy kręcono Hobbita, został pięknie rozbudowany i powiększony.



Śmieszne jest to, że farmerska rodzina, na której terenie zbudowano Hobbiton nie miała pojęcia o Tolkienie. Całe przedsięwzięcie  - mimo, że olbrzymie - było na początku trzymane w niezłej tajemnicy. Dopiero, gdy Władca Pierścieni wszedł na ekrany, mieszkańcy rejonu Matamata i okolic rozpoznali gdzie ten plan filmowy był zbudowany po pojawiającym się na filmie charakterystycznym  kształcie pasma górskiego Kaimai.

Na tym planie wszystko jest naturalne oprócz tego dębu, na górce, po lewej, który rośnie bezpośrednio nad wejściem do domu Bilbo Bagginsa.  Jest on całkowicie sztuczny, a do każdej nowej produkcji dostaje zestaw nowych liści, które ekipa ręcznie maluje i przyczepia. To drzewko kosztuje 2 miliony dolarów. Szaleństwo, no ale Peter Jackson chciał mieć wszystko dokładnie tak jak Tolkien opisał... 

Dziś Hobbiton zwiedza się trochę jak studia filmowe Hollywood. Zabierają ludzi autobusem, dowożą na obrzeża wioski, a potem już piechotką, z przewodnikiem można połazić po wszystkich znanych z filmu miejscach.

Wejście do domu Bilbo Bagginsa w normalnej skali do filmowania wejścia Bilbo. Jest jeszcze drugie takie samo tylko o połowę mniejsze, którędy wchodził Gandalf i musiał się nieźle schylać

Domki Hobbitów zbudowane zostały w dwóch skalach. Większe tak, by Hobbity na ich tle wyglądały właściwie i mniejsze, aby Gandalf na ich tle wyglądał jak olbrzym. W środku właściwie nic nie ma. Miejsca tylko tyle, żeby dało się wejść i zniknąć za drzwiami. Wszystkie wnętrza filmowane były w studiach w Wellington.



Ogrody są ciągle wspaniale utrzymywane i całość wygląda bardzo malowniczo. Niedawno oddano do użytku gospodę pod Zielonym Smokiem, która serwuje darmowe piwo, specjalnie warzone dla turystów.

Green Dragon Inn

Przez ten mostek, w pierwszych scenach filmu, wjeżdżają na dwukółce Gandalf z Frodo

Przed knajpą jeszcze trochę pozostałości po imprezie urodzinowej Bilbo Bagginsa

Wnętrze knajpy zrobione bardzo porządnie, nie żadna hollywoodzka tektura tylko najlepsze, nowozelandzkie materiały

Nad barem tytułowy Green Dragon

a na ścianie obok "oryginalna" mapa of The Shire


Przewodnik opowiada sporo ciekawostek i anegdot na temat tego co działo się na planie podczas sesji zdjęciowych, a po wizycie, w domu, natychmiast uruchomiliśmy DVD z Władcą Pierścieni by zweryfikować plan z filmem.


No faktycznie, po pomacaniu wszystkiego osobiście Hobbiton filmowy ogląda się innym okiem.

2 komentarze:

  1. sliczny ogrodek i Twoje opowiesci tez.
    Mas!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakies zdjecia z eskapad z goscmi i siostra ma? :) U mnei tez cisza atna blogu ale bede nadrabiac, bede.

    OdpowiedzUsuń