Szukaj na tym blogu

29 czerwca 2014

Nadążanie za zmieniającymi się czasami

Mam ostatnio jakieś takie filozoficzne przemyślenia na temat tego, że coraz to trudniej nadążyć za światem biegnącym naokoło. Świat na pewno zwariował, no bo inna odpowiedź na moje obserwacje mogłaby być tylko, że ja się starzeję - no a przecież to jest absolutna nieprawda!

Niedawno, odbyła się spora konferencja - forum ekonomiczne w Sydney. Na wszelki wypadek nie pojechałem, bo szczerze mówiąc nie lubię facetów i dam w krawatach. Marty pojechał i przywiózł główne przesłanie ze szczytu. Świat już na nikogo nie czeka. Świat pędzi przed siebie. Wszystko musi być "instant". Wszystko, co zabiera więcej czasu niż wpis na Twitterze jest już passe. Cyfrowy świat, jaki stworzyliśmy naokoło, aby nam ułatwiał życie, bawił i uczył jest w ofensywie. Jeżeli sami nie zaczniemy działać równie szybko i na setkach działań/obliczeń równocześnie trzeba będzie się zawiesić (znaczy powiesić).

No dobra, ująłem się więc ambicją i doszedłem do wniosku, że spróbuję wyjść poza bloggera i dołączyć do tego wariactwa. Odkopałem więc swoje konto na Facebooku, które kiedyś tam założyłem na chwilę, tylko po to, żeby przeczytać coś o ówczesnych wydarzeniach w teatrze, w Honiarze, a co było tylko na Facebooku.

Podjąłem nieśmiałą próbę zalogowania się do tego konta. O dziwo, moje ulubione hasło zadziałało i nagle znalazłem się na swoim koncie, na Facebooku. No i się zaczęło.  Zanim udało mi się rozszyfrować "user friendly interface" spadła na mnie lawina pytań, opcji i ponagleń. Zaraz za nią rozpoczął się przemarsz setek ludzi, których być może znam i może bym się chciał z nimi zaprzyjaźnić. Niektóre laski nawet całkiem, całkiem. Może bym i chciał poznać, ale kurde nie aż tyle na raz!!!. Wybrałem siedem osób, które w tym szale rozpoznałem i wysłałem im zaproszenie. W zasadzie wszystkie natychmiast potwierdziły, że tylko na to czekały. Rozpoczęły się nieśmiałe kontakty. Nie mam pojęcia czy cały świat je widzi, czy nie. Mam ustawioną "prywatność" na friends only, ale niemal natychmiast nadleciała fala zgłoszeń od "friends of my friends". Matko - to było tylko siedem osób! Niektóre z tych siedmiu okazuje się mają po trzystu friends. Za chwilę zaprzyjaźnię się z całym światem! A potem co? Mam ich zaprosić na imprezę czy tylko opowiadać co zjadłem dziś rano na śniadanie? I skąd ta sraczka?

Nieopatrznie, jak debil, odpowiedziałem na pytanie jaką lubię muzykę. No i pasztet. Następnym razem, jak z lekkim strachem otworzyłem Facebooka, przed moimi oczami przewinęło się trzysta czterdzieści tysięcy stron o muzyce i muzykach bardziej lub mniej związanych z rodzajem muzyki, jaki wymieniłem. I co? Mam teraz te trzysta czterdzieści tysięcy stron studiować? Że może coś tam dla siebie jeszcze znajdę? Jak to dobrze, że nie napisałem nic o książkach, filmach czy telewizji. To by dopiero było. Może ktoś mi wyjaśni jak zatrzymać to badziewie? Mój mózg nie przyswaja więcej niż kilka stron na raz.

No dobra, wytrzymam jeszcze parę dni i pomacam to to jeszcze trochę. Na razie mam wrażenie, że w tym pociągu za tłoczno jak dla mnie, ale może jakoś się oswoję.

A tymczasem donoszę, że Muttonbirds wróciły z Australii. Zajęły zaszczytne drugie miejsce. Moje zdanie jest takie, że australijscy sędziowie nie mogli dopuścić, by trofeum po raz trzeci z rzędu wyjechało do Nowej Zelandii. Muttonbirds przegrały więc o pół punktu, ale jest faktem, że są drugim najlepszym zespołem na ok 110 uczestniczących.




4 komentarze:

  1. Tomku, nie.
    Nie chodzi o to, żeby wskakiwać do pędzącego, pardon le mot, "Pędolino".
    Chodzi o to, żeby nie dać sobie wmówić, że kto nie wskoczył, ten jest zacofanym jaskiniowcem.
    Po to właśnie wyjechaliście, żeby nie musieć wskakiwać, wyskakiwać i być w kontakcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. zamknij Facebook. 3 tygodnie beda Cie maltretowac emailami czy aby napewno chcesz? i trzymaja wszystko co podales na wieki i sieja tym jak promieniowanie z Chernobil. Facebook jest trudny to pozbycie sie ja wszy, a do tego zgodziles sie zeby dostep do Twojego konta mialo FBI, CIA i moze nawet KGB.
    run!
    najladniejsza laska to ta, znow w centrum (skandal !) zdjecia.

    OdpowiedzUsuń
  3. GRATULUJE! GRATULUJE!
    A Inka jak zawsze sliczna.
    Z facebook wkopalem sie podobnie ,i te uciazliwe powiadomienia o kazdym ruchu, przesylane na e-maila ,po kilkadziesiat dziennie ,o kazdym.
    Z niektorymi musialem unfiend ,sorry.
    Widze ze ten problem dopadl takze i Ciebie .
    Ja tylko boleje nad tym ,jak komputery kradna Nam i dzieciom czas /zycie/.
    A konferencja w Sydney to potwierdza .Cyfrowy swiat zawladna umyslami.
    Gratuluje i pozdrawiam Was serdecznie z odziwo slonecznej Irlandii .J.B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tomku co to sie tam u Was w NZ wyprawia.
    Czy zamalo macie trzesien?
    http://www.nzherald.co.nz/nz/news/article.cfm?c_id=1&objectid=11281713

    OdpowiedzUsuń