Szukaj na tym blogu

04 czerwca 2014

Taranaki

Taranaki leży tam, gdzie wiąże się sznurowadło nowozelandzkiego buta. Mam nadzieję, że wyrażam się jasno.


Stolicą regionu jest New Plymouth i pełno tu wokół nazw miejscowości czy dróg wprost z brytyjskiej macierzy. Jest Cardiff, York, Surrey, Hastings, Bedford, Derby i sporo innych. Nieopodal New Plymouth leży miasteczko Inglewood, w którym zamieszkała jedna z grup polskich osadników, przybyłych tu w XIX wieku. Zamieszkali oni wszyscy blisko siebie, na James St., którą lokalni zaczęli nazywać German St., bo nie rozróżniali języków, a nasza dzielna grupa przybyła tu z zaboru Pruskiego, z niemieckimi paszportami.


Nad tym wszystkim góruje piękny masyw wulkanu, który dawniej zwany był Mt Egmont, ale ostatnio wrócono do oryginalnej maoryskiej nazwy - Mt Taranaki.


Wulkan jest jak góra Fuji - bardzo równiutki i symetryczny. Z reguły zabielony śniegiem, a zimą można nawet pojeździć tam na nartach, choć pole narciarskie jest, co tu dużo gadać, dość spartańskie. Dwa orczyki i kubek herbaty. Tylko dla zapaleńców.


Taranaki to przedewszystkim obszar rolniczy - dziś głównie żyjący z produkcji mleka. Region pozostałoby na zawsze zielonym zadupiem Nowej Zelandii gdyby nie fakt, że na zachód od jego wybrzeży dowiercono się w latach siedemdziesiątych do dość przyzwoitych złóż gazu. Dziś ich eksploatacja już się pomału kończy, ale dzięki temu gazowemu Eldorado New Plymouth jest całkiem przyzwoitym miastem.


Charakterystycznym symbolem New Plymouth jest 40 metrowa, czerwona lampa na elastycznym maszcie, który wigina się na wietrze. Wygląda to bardzo oryginalnie i w dzień i w nocy. Plaże wokół raczej nie są warte uwagi. Od Morza Tasmana duje i faluje.


Najciekawiej jest jednak w parku narodowym, wokół stożka Mt Taranaki. Całe podnóże góry pokryte jest bardzo wilgotnym lasem deszczowym. Już na wjeździe widać oznaki wilgoci na asfalcie, który porasta drobny mech.


Im wyżej, tym więcej mchów i porostów zwieszających się jak pajęczyny z drzew. Pewnie pamiętacie te sceny z Lord of the Ring, gdy czarni jeźdźcy poszukują Hobbitów w lesie. Las wokół Mt Taranaki właśnie tak wygląda, choć nie wiem czy te sceny były kręcone tutaj.







Na granicy zieleni i kamieni wygląda to trochę jak kosodrzewina, ale to tylko złudzenie. Krzaki są wszystkie liściaste, choć jak widać zimozielone .


A jak spojrzeć wokół to widać trzy wulkany, tkwiące w środku wyspy, około 100km stąd: Mt Tongariro, Mt Ngaruohe i najwyższy Mt Ruapehu. Może pojedziemy tam niedługo na narty.


3 komentarze:

  1. Tracisz talent inzynierujac. Marketing prosze pana, albo propaganda.
    Strasznie mieszasz, ja mam tyle pracy, a nie moge sie ruszyc wlepiona i przylepiona to tego wpisu.
    Moja wyobraznia za tymi opisami juz wpadla w orbite i leci jak rakieta na ksiezyc. Ratunku!
    Przyznajcie sie wszyscy Czytelnicy: czy te opisy to nie magnetyczny akselerator?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest pieknie. Bardzo nam sie podobaja wpisy i zdjecia. Tez kiedys zwiedzimy te miejsca a moze nawet zamieszkamy w okolicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog to mój odstresowywacz . Pozdrowienia z Trójmiasta.

    OdpowiedzUsuń