Szukaj na tym blogu

09 września 2015

Koniec zimowej hibernacji

Melduję posłusznie, że jeszcze żyję. Po prostu mi wena zamarzła. Zima w tym roku u nas długa i prawie, że mroźna. Przy nowozalandzkiej jakości izolacji cieplnej budynków jest to odpowiednik -20 stopni w Polsce mimo, że tak na prawdę najniższa zanotowana temperatura tej zimy w Whakatane była +2 stopnie. Jednak jak się wchodzi do biura, w którym w nocy ze względów p/poż wyłacza się ogrzewanie i w związku z tym temperatura tamże jest jakieś 12 stopni, to zanim się człowiek dogrzeje herbatką i grzejniczkiem elektrycznym to ze dwie godziny dygotania trzeba zaliczyć. Dziś już 9 września, a ocieplenia ciągle nie widać. Najsroższa zima od naszego powrotu. Trzeba się wynosić szybko w te tropiki. Całe szczęście, że Kićka na kolanach grzeje, a i w nocy pod kołdrą mruczy.

Cała przyroda czeka na wiosnę. Niedawno na plaży w Ohope napotkaliśmy pana fokę, który też doszedł do wniosku, że woda zimna i mokra. Wlazł na wydmę, na słoneczko i grzał się fucząc na nas, żeby mu nie przeszkadzać.



Malowanie Nardine też czeka cierpliwie na ocieplenie, bo mimo najleszych chęci prace malarskie w tej temperaturze i związanym z nią zawilgoceniem są raczej niemożliwe.

W tej sytuacji trzeba sie ratować gorącą strawą, więc do łask wróciły kołduny. Do klejenia nie mam zdrowia, ale odkryłem najnowszy patent, który na prawdę przyspiesza robotę. Polecam.

Na taki patent kładziemy placek ciasta. Paluszkiem robimy wgniecenia. Wrzucamy w nie nadzienie. Potem kładziemy drugi placek i wałkujemy tak długo aż się pierożki skleją i rozdzielą. Potem odwracamy i pyk - spadają na stolnicę. A ze stolnicy na tacki, do zamrażalnika i voila... poniżej. Pyszności.



5 komentarzy:

  1. wysylamy do Was upal na przetrzymanie. Foka na trawniku! Gdzie to widziano? gdzie to slyszano! Ustrojstwo na pierogi zaraz zamawiam sobie, a teraz czekam az znajdziesz urzadzenie samo robiace nadzienie tylko nie mow, ze istnieje of dawna i nazywa sie malzonka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malzonka do koldunow sie zupelnie nie nadaje. Kolduny musza miec z 50% tluszczu lub loju a malzonka wszystko by to wykroila. Do ostatniej blony komorkowej. Zostalby sam wior. Wiec malzonke przepedzam walkiem i sama przyznaje, ze moje kolduny sa najlepsze.

      Usuń
  2. jestem po stronie malzonki, tez wykroilabym wszystko tluste, a najchetniej zrobilambym kolduny z grzybow, moze podsmarzonych na smalcu dla skoldunienia ich troche. no i co mistrz na takie kreacje?

    OdpowiedzUsuń
  3. To, co bys uzyskala byloby uszkami wigilijnymi lub po prostu pierogami z grzybami. Kolduny sa tylko jedne: wolowina i baranina z duza iloscia tlustego, duza iloscia majeranku i spora iloscia czosnku i absolutnie nie podsmazane bo najpiekniejszy w koldunach jest rosolek, ktory jest w srodku i wyplywa po ugryzieniu. Smazenie pierogow to wogole barbarzynstwo ale smazenie koldunow to jak gotowanie chlodnika. Zbrodnia. To jest moje subiektywne zdanie tylko ze ja zawsze mam racje. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Tomek.
    Smakowicie opisujesz te kolduny, choc musze przyznac ze wygladaja za idealnie, jak ze sklepu.
    Najwazniejsze ze przyrzad ulatwia zlepianie./Zamroz troche ,bo na 99% bede w jeszcze w tym roku w NZ.
    Wcale Ci sie nie dziwie ze sam przygotowujesz smakolyki bo u mnie w domu to samo,
    rano smoothie, a na obiad rybki, brokulki, jaruz i takie tam .
    Czasem uda mi sie" chapnac" jakiegos steka i bigosik , jak sam zrobie.
    Pozdrawiam Inke, Ciebie i ta fajna Baske z postow
    Janusz Barczak z IRL.

    OdpowiedzUsuń