Dziś Wellington wygląda jak Cannes podczas festiwalu filmowego. Czerwone dywany, tłumy, kamery i flesze. Dziś wielki dzień dla Nowej Zelandii - światowa premiera Hobbit'a. Telewizja transmituje ten festyn od rana. Reportaże z planu, wywiady z różnymi członkami ekipy, pokazy kostiumów i rekwizytów. Znani prezenterzy ucharakteryzowani jako elfy i inne takie. Właśnie zakończyliśmy oglądanie sprawozdania w telewizji z przemówieniem premiera i ogólnym obściskiwaniem się przez ekipę. Gala na całego, ale tak po Kiwisku, na luzie, bez Amerykańskiej pompy.
Nie chcę ryzykować łamania praw autorskich więc załączę tylko link do strony lokalnej gazety, który pewnie przez chwilę będzie działał.
http://www.stuff.co.nz/dominion-post/culture/8010962/The-Hobbit-premiere-red-carpet-draws-1000s
Tolkienowska trylogia (na razie) na prawdę zwróciła na Nową Zelandię uwagę całego świata . Podobno co czwarty turysta pojawiający się tutaj twierdzi, że jednym z głównych powodów zdecydowania się na wakacje w NZ były poprzednie trzy produkcje Petera Jacksona. Pewnie są trochę rozczarowani brakiem tych wszystkich wież i zamczysk Mordoru, ale jednak krajobrazy pojawiające się w filmach faktycznie są do znalezienia.
Juz od pewnego czasu wybieramy się zwiedzić Hobbiton - makietę miasteczka Hobbitów zbudowaną w przepięknej okolicy po drodze do Auckland. Poprzednie podejście (w powrotnej drodze z konferencji w Auckland) nie udało się, bo akurat lało. Za kilka dni jedziemy znów do Auckland, to może tym razem się uda, choć pewnie po dzisiejszej premierze będą tam tłumy.
W międzyczasie rozpoczęliśmy penetrowanie okolicznych jezior. Na pierwszy rzut poszło jezioro Okataina. Tam dokonaliśmy pierwszego wodowania naszej łódki, bo rampa jest tam w zacisznym miejscu, a dzień akurat był mocno wietrzny. Wszystko udało się znakomicie. Obmacaliśmy całą linię brzegową, sprawdziliśmy łódkę i przećwiczyliśmy proces wodowania i wyciągania. Poszło sprawnie.
Skipper wprawną ręką prowadzi wzdłuż wybrzeży Rotoma |
w szerokokątnym obiektywie nasza łódka wygląda jak jakiś krążownik. Tak na prawdę jest całkiem malutka |
Krążownik nie krążownik, kormoran nas ignoruje... |
...a koledzy pilnują z góry |
A Inka ma dach nad głową więc jej kormorany nie straszne. |
No kochani czytelnicy przyłapałem Was na mało uważnym czytaniu (a ze statystyk wynika, że ktoś to jednak czyta). Nie dość, że błąd merytoryczny nie został wyłapany to jeszcze błąd ortograficzny musiałem znaleźć sam. Oj nieładnie, nieładnie tak mnie wystawiać na pośmiewisko. Buzi.
OdpowiedzUsuńkochani ciesze sie że moge was ogladac i czytac jak tam u was pieknie. Mocno caluje grazyna weclewska
OdpowiedzUsuńHej Grażyna,
UsuńPozdrawiamy całą Władzię....
Jeszcze moge Ci znalezc jeden we wpisach jesli chcesz ;)Ladnie tam macie. Cicho.
OdpowiedzUsuńsuper maszyny :)
OdpowiedzUsuń