Szukaj na tym blogu

19 listopada 2012

Wielkomiejskie atrakcje


Kiedy mieszka się w małym miasteczku to każdy wyjazd do metropolii jest atrakcją.
Słyszałem wiele narzekań na temat warszawskiego dworca Centralnego. Ja jednak go zawsze lubiłem – nie halę główną i oczywiście nie smród, ale oryginalną, ciemno-granatowo-szarą kolorystykę peronów i dość punktowe oświetlenie, dające wrażenie niemalże przytulności. Zupełnie inaczej niż na wszystkich dworcach na świecie, gdzie im większa i wyższa hala peronowa, tym lepiej. Jednak największym atutem Centralnego dla prowincjuszy przyjeżdżających z kierunków zachodnich jest to, że po zupełnie nieciekawym wjeździe przez przedmieścia i odstaniu swoich paru minut na perle PKP – Warszawie Zachodniej, nie widząc wiele (no bo się przecież pakujemy i pomagamy zdjąć walizkę uroczej pani), wysiadamy na tym zacisznym peronie, wyłazimy na górę, wychodzimy z hali i nagle stoją przed nami wieżowce i tętni wielkomiejski ruch. No oczywiście nie jest to Manhatan, ale na kimś, kto właśnie przyjechał z Koluszek, robi to wrażenie. Czyż nie?
Dla prowincjuszy przejeżdżających z Whakatane do Auckland efekt jest podobny, choć pozbawiony tego elementu zaskoczenia. Auckland, pomimo tylko 2,5 miliona mieszkańców, jest bardzo rozległe, bo większość dzielnic mieszkaniowych to dzielnice willowe. Od obrzeży do centrum jest około 40 kilometrów, więc można się pomału oswoić z faktem, że zielone wzgórza z pasącymi się krowami szybko ustępują miejsca coraz to gęstszej zabudowie.  


Dla nas największą atrakcją centrum Auckland jest przede wszystkim port. Oprócz sporej ilości łódek milionerskich (takich trzy piętrowych wychuchanych saloników, co nigdy z portu nie wypływają) stoją tu oryginalne łódki na których Kiwis odebrali Amerykanom America’s Cup. Poza tym jest trochę sympatycznych jachtów do wożenia turystów a dalej w marinach stoją właściwe łódki kolegów wodniaków – tysiące jednostek.
Panorama downtown z portu jachtowego
 
Na tych łódkach Kiwis wyrwali America's Cup Amerykanom, teraz ćwiczą na nich kadeci

Te łódki na pierwszym planie lubimy najbardziej

Przygotowanie do stawiania żagli (skrzydła) na katamaranie Emirates

W głównym porcie, w bazach – pozostałościach po rozgrywkach o Puchar Ameryki można zobaczyć jak się stawia żagle na katamaranie, na którym Kiwis chcą odebrać niedługo puchar Szwajcarom. W zeszłym tygodniu miałem lekką tremę przed wodowaniem naszej motoróweczki, bo to ani silnik nie sprawdzony, ani nie byłem pewien jak łatwo zejdzie mi ona z przyczepy do wody, czy Ineczka ją za sznurek utrzyma, i czy potem będzie ją łatwo z powrotem na przyczepę wciągnąć itd. (nota bene poszło bardzo gładko, silnik gra i buczy, łódka podrywa się do lotu bardzo sprawnie, wodowanie i wyciąganie łatwiutkie). Jak poobserwowaliśmy wodowanie i stawianie skrzydła na Emirates to już nam nic nie straszne. Dwa dźwigi i trzydziestu zawodników w pełnym rynsztunku, kaskach, rękawicach i kamizelkach. A potem wsiada na to załoga, w zasadzie w podobnym rynsztunku bo pływanie na tej łódce to w zasadzie już tylko walka ze śmiercią. Dla regatowców to może atrakcja ale ja tam wolę klasyczne żeglowanie.
Zamiast mordować się z jakimiś głupimi fałami łódka wyjeżdża z hangaru na stelażu, jeden dźwig stawia skrzydło a drugi wszysko to przestawia na wodę. Ot i całe wodowanie. Łatwizna. 
Auckland jest bardzo malowniczo położone na setkach pagórków (większość to stosunkowo świeże wulkany), pięknie zielonych i pełnych wspaniałej szaty roślinnej.
 
 
 
Nawet wróble wyglądają tu atrakcyjnie

Kosy też...

Na ulicach centrum widać przekrój społeczeństwa, które staje się coraz bardziej kolorowe. Poza białymi Kiwis, Maorysami i innymi wyspiarzami z Polinezji i Melanezji mnóstwo tu Chińczyków (w ciągu ostatnich 20 lat powstało tu już prawdziwe China Town z genialnymi knajpami z prawdziwą chińszczyzną, napisami po chińsku itd.), Malajów, Hindusów,przedstawicieli nacji Azji Mniejszej i Europy. Kocioł etniczny spory, ale rasowych czy religijnych waśni na razie nie widać. Wszystko wydaje się funkcjonować w pełnej harmoni, nawet na charakterystycznych dla Auckland przejściach dla pieszych, gdzie w pewnej chwili cały ruch samochodowy zostaje zatrzymany i piesi mogą przekraczać skrzyżowanie nawet diagonalnie.
typical "Kiwi bloke" i inni








To jeden z ulicznych bezdomnych - z charakterem
 
a ten taki zwykły, wschodnio-europejski

piesi przechodzą we wszystkich kierunkach
A my cóż, prowincjusze z Whakatane, jak już wybraliśmy się do Auckland to oczywiście do teatru. Zaliczyliśmy nieźle wystawiony „Little Shop of Horrors” (znamy każdą nutę na pamięć, bo sami wystawialiśmy to kiedyś w Honiarze). Nota bene w ten sposób wyrównaliśmy rekord ustanowiony kiedyś z GT zaliczenia dwóch spektakli teatralnych w jednym tygodniu, bo trzy dni wcześniej byliśmy na slapstickowej pantomimie Cindrella wystawianej przez naszą dzielną trupę teatralną w Whakatane (naprawdę niezłe). No i tak oto rozpoczęliśmy wreszcie życie kulturalne na antypodach. Na razie rozrywkowo ale tak przecież lubimy.

 

 

 

 

 

2 komentarze:

  1. Tomeczku bardzo dziękujemy za piękne zdjęcie "zwykłego wschodno-europejskiego" pozdrawiamy ADB

    OdpowiedzUsuń
  2. Te Chinki! Istny kopiuj-wklej z Chin! Tak samo siedza, tak samo ubrane, takie same czapeczki.

    OdpowiedzUsuń