Rotorua to miejsce, w którym jak na razie spędziliśmy w Nowej Zelandii najwięcej czasu. Mieszkaliśmy tu w latach osiemdziesiątych przez ponad sześć lat pod siedmioma adresami. Tutaj urodziły się Samantha i Nicole. Za każdym razem jak tu przyjeżdżamy pachnie nam domem (tzn siarkowodorem czyli zgniłymi jajami), bo Rotorua praktycznie zbudowana jest na polu geotermalnym. Mieszkańcy Rotorua mawiają: "U nas śmierdzi? Gdzie tam - to reszta kraju dziwnie pachnie".
|
Gejzer Pohutu na polu geotermalnym Whakarewarewa - troszkę widać skalę w porównaniu z turystyczną gawiedzią |
|
Poniżej gejzera taki kawałek, który podobny jest do Białych Tarasów zniszczonych przez wybuch wulkanu Tarawera |
Na Północnej Wyspie, po Auckland, Rotorua to miejsce najczęściej odwiedzane przez turystów. Nagromadzenie hoteli i moteli w mieście jest imponujące. Co tak przyciąga tutaj turystów? Zaczęło się od wszystkich atrakcji geotermalnych: gejzerów, gorących błot, gotujących źródełek. Rotorua była również bazą wypadową do oglądania Białych i Różowych Tarasów, dopóki nie zniszczył ich wybuch wulkanu Tarawera (patrz wpis "Tarawera"). Potem sam fakt zniszczeń po wybuchu wulkanu był turystyczną atrakcją.
Rotorua była przez wiele lat znanym uzdrowiskiem z leczniczymi wodami, kąpielami błotnymi i temu podobnymi atrakcjami. Była i jest również centrum kultury Maoryskiej. To tutaj przyjeżdża się na najlepsze koncerty i pokazy obyczajów Maoryskich, uczty hangi (różne mięska i warzywa pieczone w piecu ziemnym).
|
Prezentacja hangi, któe za chwilę zostanie skonsumowane. (Oryginalnie w wykopanym i wyścielonym liśćmi dole układano mięsko i warzywka, przykrywano liśćmi i zasypywano warstwą kamieni, na których rozpalano ognisko. Dziś dół jest betonowy, żarcie w koszach i folii, tylko ognisko na wierzchu w miarę autentyczne) |
|
Na tle "autentycznej" scenografii przedstawiającej stara wioskę odbywa się koncert i pokaz zwyczajów maoryskich, wszystko zrobione z lekkim przymrużeniem oka i całkiem sympatycznie |
W ostatnich dziesięcioleciach dodano do tego jeszcze inne atrakcje: kolejka gondolowa na górkę Ngongataha, z której można później zjechać rodzajem bobsleja po betonowym torze; Agrodome - pokaz kunsztu farmerskiego, tresura psów pasterskich, strzyżenie owiec, pokaz różnych ras owiec i bydła. To tutaj, w Rotorua, wymyślono i opatentowano urządzenie zwane Zorb czyli olbrzymią plastikową kulę, w której można stoczyć się z górki. Kula jest przezroczysta, żeby oglądający mieli większy ubaw oglądając tego idiotę, który dał się w niej zamknąć, bo minę ma nietęgą już po pierwszym przekotłowaniu się w toczącej się kuli.
|
W Agrodome można zobaczyć wszystkie rasy owiec, pokazy psów pasterskich, strzyżenia owiec, pokarmić jagnięta butelką...
|
|
...a na koniec zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z gwiazdami pokazu |
Nie będę wyliczał innych wymyślnych atrakcji, bo jest ich naprawdę co niemiara i codziennie dziesiątki autobusów pełnych spragnionych turystów zmierzają do tego zagłębia turystyki. Dodam tylko, że Rotorua leży nad jeziorem o tej samej nazwie i jest bramą do krainy wielu jezior w okolicy. To na te jeziora właśnie jeździmy na pstrągi, a w okolicznych lasach zbieramy grzyby.
|
Dom zdrojowy zwany Tudor Towers mieszczący główne baseny i łaźnie lecznicze |
|
W Rotorua ma swą siedzibę główny Instytut Leśnictwa (Forestry Institute), który od dziesiątek lat zajmuje się badaniami różnych gatunków drzew. Tutaj przeprowadzano próby z drzewami z całego świata. Jednym z najpiękniejszych zakątków jest spory obszar obsadzony kanadyjskimi sekwojami (redwoods). |
Pieknie,pieknie,pogoda tez nie najgorsza.A w Cork mielismy ,,long weekend,,do poniedzialku wlacznie grile i pikniki,ale nic sie nie rowna z pieknem Rotorua.Fajne fotki i nowe informacje - dzieki.Pozdrawiam Was ,lacznie z pania na zdjeciu Janusz.
OdpowiedzUsuńa na prace macie czas? cos Wam tam w tej NZ to tylko same przyjemnosci i atrakcje. A wogrodku co rosnie?
OdpowiedzUsuń"w pracy jest mikro, mikro i przykro, tu gouda splywa"...jak spiewal kiedys Golas. Sporo tych zdjec jak widac z urlopu z Samantha i Davidem i Aska. Poza tym w Nowej Zelandii juz tak jest, ze tylko przyjemnosci i atrakcje. Dlatego tu przyjechalismy. A w ogrodku - wstyd sie przyznac - resztki uschnietych badyli po pomidorach, papryce i ogorkach. W jednym kawalku rosna sobie wesolo wszystkie ziola, lacznie z trawka cytrynowa a reszta jest wreszcie mokra i gotowa do przekopania pod kolejne uprawy zimowe. Tylko, ze czasu nie ma, bo w miedzyczasie zajmujemy sie kupowaniem lodki jaka juz kiedys przepowiadalas...
Usuń