Patrząc na zdjęcia wspaniałych krajobrazów Nowej Zelandii większość uważa, że wśród tych niesłychanych gąszczy, palm, paproci, burzy zieleni znależć można bogactwo fauny. Niestety - nic bardziej mylnego. Idąc przez ten tropikalnie wyglądający busz ma się wrażenie, że wszystkie zwierząta są na urlopie albo coś w tym rodzaju. Chodzimy po buszu sporo i prócz kilku dzikich królików (których podobno jest tutaj plaga) ,świni (niby dzikiej) z warchlakami i skromnej ilości ptaków (niektóre bardzo ładnie spiewają) nie spotkaliśmy w zasadzie niczego. Nawet dla nas, pochodzących ze środka zurbanizowanej Europy, te lasy są zatrważająco puste.
Jak już kiedyś pisałem w Nowej Zelandii poza nietoperzami nie było nigdy ssaków lądowych. Dominowały ptaki, w tym sporo nielotów, które nie miały naturalnych wrogów. Przybycie Maorysów, a wraz z nimi psów i szczurów zachwiało równowagę poważnie. Już jak pojawili się pierwsi Europejczycy ptactwo było mocno przetrzebione i wiele gatunków bezpowrotnie straconych, łącznie z olbrzymim moa. Europejczycy dokończyli dzieła zniszczenia sprowadzając wiele egzotycznych i hodowlanych zwierząt. Niektóre z nich zdziczały (norki, tchórzfretki, oposy itd) i są głównym zagrożeniem dla sporej ilości gatunków ptaków, które jeszcze przetrwały. Dziś, w imię ratowania habitatu, walczy się z tymi drapieżnikami czasami bardzo radykalnymi metodami, a rezultat jest taki, że ptaków i tak niewiele, a w buszu pustki. Inaczej się ma sprawa z ptactwem morskim. Tych jest tutaj mnóstwo choć, jak kiedyś pisałem, jest kilka zagrożonych gatunków, które są mocno wspomagane by przetrwały.
Pamiętacie Szkaradka Obskurnego? Pisałem o nim w maju zeszłego roku. Tak na prawdę nazywa się New Zealand Dotterel. Zdjęcia wtedy zamieszczone pochodziły z broszurki Department of Conservation, która prosiła, by nie jeździć po wydmach i nie starszyć Szkardków. My do niedawna Szkaradka nie widzieliśmy. Ale oto, podczas naszego ostatniego rejsu dopadliśmy Szkaradka w Momona Bay na Great Mercury Island. Chodził sobie po plaży i przyglądał się nam uważnie.
Plaża jak widać nie specjalnie zatłoczona. Wylądowaliśmy na niej naszym żółtawym pontonikiem. Ineczka przysiadła na kamieniach.
A Szkaradek bardzo ładnie zapozował.
Szkaradkowej nie widzieliśmy. Pewnie się opalała na drugim końcu plaży.
szakaradek niezly, a szkaradkowa moze odleciala zeby nie porownywac sie z Inka, bo Inka rzadzi na tych kamieniach.
OdpowiedzUsuńTomek, Inka, ptaszek a wokolo "zywej duszy nie na"... .Przepieknie.
OdpowiedzUsuńTomku czy ta wyspa jest zamieszkala?
Widzialem tam, na google map, kilka domkow - wygladaja raczej na holliday houses.
A w Irlandii mroz bywa do -4*C.
U nas wszystko na dobrej drodze ,rekonesans zaplanowany na czerwiec .
Pozdrawiamy Was serdecznie J.M.&M. z Cork . AHOJ.