Szukaj na tym blogu

08 lutego 2015

Powrót Szkaradka Obskurnego

Patrząc na zdjęcia wspaniałych krajobrazów Nowej Zelandii większość uważa, że wśród tych niesłychanych gąszczy, palm, paproci, burzy zieleni znależć można bogactwo fauny. Niestety - nic bardziej mylnego. Idąc przez ten tropikalnie wyglądający busz ma się wrażenie, że wszystkie zwierząta są na urlopie albo coś w tym rodzaju. Chodzimy po buszu sporo i prócz kilku dzikich królików (których podobno jest tutaj plaga) ,świni (niby dzikiej) z warchlakami i skromnej ilości ptaków (niektóre bardzo ładnie spiewają) nie spotkaliśmy w zasadzie niczego. Nawet dla nas, pochodzących ze środka zurbanizowanej Europy, te lasy są zatrważająco puste.

Jak już kiedyś pisałem w Nowej Zelandii poza nietoperzami nie było nigdy ssaków lądowych. Dominowały ptaki, w tym sporo nielotów, które nie miały naturalnych wrogów. Przybycie Maorysów, a wraz z nimi psów i szczurów zachwiało równowagę poważnie. Już jak pojawili się pierwsi Europejczycy ptactwo było mocno przetrzebione i wiele gatunków bezpowrotnie straconych, łącznie z olbrzymim moa. Europejczycy dokończyli dzieła zniszczenia sprowadzając wiele egzotycznych i hodowlanych zwierząt. Niektóre z nich zdziczały (norki, tchórzfretki, oposy itd) i są głównym zagrożeniem dla sporej ilości gatunków ptaków, które jeszcze przetrwały. Dziś, w imię ratowania habitatu, walczy się z tymi drapieżnikami czasami bardzo radykalnymi metodami, a rezultat jest taki, że ptaków i tak niewiele, a w buszu pustki. Inaczej się ma sprawa z ptactwem morskim. Tych jest tutaj mnóstwo choć, jak kiedyś pisałem, jest kilka zagrożonych gatunków, które są mocno wspomagane by przetrwały.

Pamiętacie Szkaradka Obskurnego? Pisałem o nim w maju zeszłego roku. Tak na prawdę nazywa się New Zealand Dotterel. Zdjęcia wtedy zamieszczone pochodziły z broszurki Department of Conservation, która prosiła, by nie jeździć po wydmach i nie starszyć Szkardków. My do niedawna Szkaradka nie widzieliśmy. Ale oto, podczas naszego ostatniego rejsu dopadliśmy Szkaradka w Momona Bay na Great Mercury Island. Chodził sobie po plaży i przyglądał się nam uważnie.


Plaża jak widać nie specjalnie zatłoczona.  Wylądowaliśmy na niej naszym żółtawym pontonikiem. Ineczka przysiadła na kamieniach.


A Szkaradek bardzo ładnie zapozował.





Szkaradkowej nie widzieliśmy. Pewnie się opalała na drugim końcu plaży.

2 komentarze:

  1. szakaradek niezly, a szkaradkowa moze odleciala zeby nie porownywac sie z Inka, bo Inka rzadzi na tych kamieniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomek, Inka, ptaszek a wokolo "zywej duszy nie na"... .Przepieknie.
    Tomku czy ta wyspa jest zamieszkala?
    Widzialem tam, na google map, kilka domkow - wygladaja raczej na holliday houses.
    A w Irlandii mroz bywa do -4*C.
    U nas wszystko na dobrej drodze ,rekonesans zaplanowany na czerwiec .
    Pozdrawiamy Was serdecznie J.M.&M. z Cork . AHOJ.

    OdpowiedzUsuń