Siedem identycznych łódek. Siedem szalonych zespołów. Jeden to same kobietki. Volvo Ocean Race to dla nas, żeglarzy powolnych i statecznych, totalne wariactwo. Ale cóż, kiedy niedawno cała flotylla (bez jednego zespołu, który jakimś cudem zdołał rozbić się na rafie koło Seszeli) dotarła do Auckland nie wytrzymaliśmy i pojechaliśmy zobaczyć tych, co do Auckland dopłynęli.
Ponieważ taki wyścig to przede wszystkim impreza medialna, w każdym porcie etapowym rozgrywane są dodatkowe regaty portowe, które też liczą sie do całkowitej punktacji.
Przed startem do regat portowych łódki są prezentowane przy nabrzeżu, które parę lat temu było świadkiem America's Cup. Tuż obok są hangary Team New Zealand. Ciekawscy mogli sobie pooglądać łódki z całkiem bliska. Dziennikarze mogli pofilmować, a i mnie sie udało kilka ujęć nad głowami cyknąć.
|
Kobitki na różowo, z lewej |
Po pooglądaniu łódek i załóg pojechaliśmy przez most aucklandzki na północną stronę zatoki, gdzie wleźliśmy na górkę Mt Victoria. Tam zajęliśmy miejsca w loży honorowej (ławeczce dla zakochanych, co to nie jedno widziała) na samym szczycie, otworzyliśmy chłodziarkę z piwkiem i kanapkami i oddaliśmy sie obserwacji wyścigu. Widok mieliśmy pierwszej klasy.
|
Pierwszy z jachtów, gdy wypłynął z mariny od razu rzucał się w oczy |
|
Manewry przed startem |
|
Kobitki prowadziły od startu i wygrały z chłopami w pięknym stylu. |
Dziś już cała flotylla przecina Atlantyk. Mają jeszcze sporo żeglugi i 3 etapy zanim dopłyną do Goeteborga. A tam już wszystkie prezesy z Volvo chłodzą szampana.
W sumie piękna impreza, ale ja wolę spokojne, leniwe żeglowanie naokoło atoli Pacyfiku, w ciepłej wodzie i miłym, tropikalnym ciepełku.
Tyle w tej sprawie: https://www.youtube.com/watch?v=aN4CBbeSbP4
OdpowiedzUsuńSamantha