Szukaj na tym blogu

26 sierpnia 2013

Madness

Dzisiaj rano Kiwi Fly Emirates Team wygrał  Louis Vuitton Cup z włoską Luna Rosa. Tym samym przez ładnych parę dni, we wrześniu, większość z nas będzie obgryzać paznokcie i spędzać więcej czasu w zakładowej kantynie (gdzie jest telewizor i można śledzić to na żywo) dopingując Kiwis w bezpośrednich wyścigach z Team Oracle, któremu będziemy chcieli wydrzeć America's Cup.

Nie przyćmi to z pewnością narodowej obsesji, którą jest tutaj rugby (przedwczoraj All Blacks znowu dołożyli Wallabies, czyli Australijczykom), ale teraz te wariackie wyścigi szalonych katamaranów z pewnością będą oglądane nie tylko przez żeglarzy.

Muszę powiedzieć, że jako właściciel 12 tonowej, żelbetowej łodzi, oglądam te wyścigi z niejakim obrzydzeniem, bo to już z klasycznym żeglarstwem ma mało wspólnego. Katamarany te są tak wyżyłowane, że jak tylko mocniej powieje to trzeba odwoływać wyścig, żeby się chłopaki nie pozabijali. Nota bene jeden już niestety zginął, podczas treningowych rejsów.  Dzisiaj, w San Francisco, wiało tylko 10-12 węzłów, a chłopaki wykręcili 40 węzłów prędkości (czyli 70 km/h dla nieżeglarzy). To już w zasadzie nie są katamarany tylko wodoloty, które balansują na szczudłach. Strach na to patrzyć. Trzeba jednak przyznac, że dzięki doskonałej jakości transmisji telewizyjnej, kamerom ulokowanym wszędzie, gdzie tylko możliwe, komputerowej grafice, która tłumaczy co się dzieje na torze regatowym, jest to całkiem widowiskowe.

Pewnie, pokazywano to we wszystkich telewizjach na świecie, ale oto jak Kiwis trochę przeszarżowali w jednym z wyścigów. W zasadzie nie musieli się już śpieszyć, bo Luna Rosa miała awarię.

http://www.youtube.com/watch?v=04ZOMuAg2bA

Trzymajcie kciuki za tych szleńców, żeby się nie pozabijali podczas właściwych regat z Oracle. To naprawdę jest madness.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz