Szukaj na tym blogu

30 sierpnia 2013

Wielkie pucowanie

Nie wiem, czy wielu moich byłych '"załogantów" pamięta, co mi podarowali na odjezdnym z Warszawy. Prezenty te, sercu bliskie, wpasowały się w nasze otoczenie idealnie. Niektórzy pewnie pamiętają, że nad moim biurkiem, w Warszawie tkwiła mapa atolu Funafuti. Prominentne miejsce w moim obecnym biurze wygląda tak.


Słabo to trochę widać, ale wyjaśniam, że jest to średniowieczna mapa Europy ze strojami narodowymi różnych nacji (między innymi Polaków), podarowana mi przez tzw. Dyrekcję, już po odjeździe kontenera, przez co było trochę zachodu z dostarczeniem jej tutaj, bo nijak do walizki by już nie weszła. Tak jak kiedyś goście w Warszawie, na widok mapy atolu Funafuti pytali, co to za czort, tak teraz wszyscy pytają o tą mapę.

Często wpada mi ostatnio w ręce wspaniały album fotograficzny z naszych kajakowych spływów, wydany przepięknie przez "modelarzy transportowych". Oglądamy go sobie czasem z Inką, rozmyślając czy Wacek już przytył wreszcie czy nie.





W jednej z naszych sypialni znalazł miejsce wspaniały obraz starego Gdańska, od dzielnej ekipy Trójmiejskiej.

W zupełną nostalgię wpadłem jednak dopiero, gdy zdałem sobie sprawę z tego, jak prorocze były pozostałe prezenty i jak świetnie  będą się teraz  komponować z wnętrzem Nardine. Rozpocząłem właśnie projekt odpucowywania mosiężnych lamp i innych elementów wystroju Nardine. Dzwon okrętowy i busola, które przyjechały z Warszawy są właściwie jakby z kompletu. Sami popatrzcie (na razie jeszcze w garażu w trakcie pucowania).

Powinienem w zasadzie utrzymywać, że Nardine została kupiona właśnie pod te prezenty, no ale to już bym trochę przegiął.

Tak czy siak, fajnie będzie mieć na pokładzie pamiątkę z poprzedniego życia.

Hej stara załogo, dzięki raz jeszcze. Ahoj!

 


 


3 komentarze: