Szukaj na tym blogu

21 lipca 2014

Wschodnie wybrzeże

Jedną z zasadniczych różnic pomiędzy krajem wyspiarskim, a Polską jest to, że nie można tutaj używać zwrotu " jedziemy na Wybrzeże" albo "nad morze". Tutaj trzeba jeszcze to trochę doprecyzować, bo wybrzeże jest wszędzie i we wszystkich możliwych kierunkach, a nie tak jak w Polsce - na północy.

Pokazywałem Wam już kiedyś południe Hawke's Bay, na wschodzie Północnej Wyspy. Dwój-miasto Napier i Hastings. Art deco i winiarnie.

Pora wyruszyć z Dwój-miasta na północ. Z Napier do Gisborne jest 214 km. Połowa długości polskiego wybrzeża. Podobnie jak nad Bałtykiem - głównie białe, piaszczyste plaże. Z rzadka  przerywane skalnymi występami.


Po drodze żywej duszy, jedna maleńka miejscowość letniskowa zwana Mahia. Schowana wzatoce, za małym półwyspem. Dzięki temu ma trochę słabsze zafalowanie oceaniczne, ale i tak wszystkie te plaże są świetne do surfingu.

Mahia, leży na samej, prawej krawędzi tego zdjęcia. Ten maleńki biały pasek nad plażą to właśnie zabudowania Mahia Beach - wszystkiego 40 letniskowych domków i pole campingowe
Wzdłuż State Highway 2 napotykamy inżynieryjne atrakcje. Linia kolejowa jak z westernu. Niestety od kilku lat nieużywana, acz niezwykle malownicza.




Jak widać budowana w podobnym okresie jak wieża Eiffla, z filigranowych, kratownicowych belek. Zobaczyć parowóz, ciągnący kilka wagonów po czymś takim - byłoby fajne zdjęcie. Może powinienem się przeprosić z Photoshopem?



Po 214 km różnych miłych widoczków docieramy do Gisborne.

Jak każde szanujące się nowozelandzkie miasto, Gisborne ma swój "landmark" w postaci wieży zegarowej. 
Miasto leży nad Zatoką Biedy (Poverty Bay) i szczyci się tym, że to właśnie tutaj doszło do odkrycia Nowej Zelandii przez Kapitana Cooka.


W pażdzierniku 1769 roku, jako pierwszy dostrzegł ląd "Young Nick" czy raczej "Nick Young" - młody załogant na statku "Endeavour" dowodzonym przez Cooka. Pomnik młodego Nick'a, upamiętniający ten moment, góruje nad miejską plażą w Gisborne. Nieopodal, uwieczniony został sam szef ekspedycji, która jako pierwsza wylądowała w Nowej Zelandii i nawiązała kontakt z Maorysami.


Biedny Cook, po wszystkich swoich odkryciach i podróżach niestety nie doczekał ich owoców, ponieważ podczas swej trzeciej wyprawy, mimo sporego już doświadczenia w kontaktach z ludami Pacyfiku, zginął w stosunkowo głupiej potyczce na Hawajach. Cześć jego pamięci.





2 komentarze:

  1. malowniczo bez konca. a moze powiesic hamaki pod tym mostem?
    geograficznie Nowa Zelandia to istna perelka, ale architektura... istnie amerykanska... co to ukrywac... nie obraz sie... tektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie w 100%. Problem w tym, ze to nie tylko tektura w sensie wizualnym ale rowniez w sensie niemal doslownym. Jest nieco perelek z epoki wiktorianskiej, na ktore przynajmniej da sie popatrzec i jest nieco prob zrobienia czegos ciekawego wspolczesnie, ale ginie to wszystko w nawale taniego pragmatyzmu pod haslem, zbudujmy cos co jest mozliwie najtansze i wyglada troche nowoczesnie. Nasz dom jest typowym przykladem. Odzwierciedlenie relatywnie niskich standardow i stopy zyciowej, ktora kompensowana jest dostepem do pieknej przyrody, widokami i brakiem tloku. Musisz przyjechac i natchnac.....

      Usuń