Szukaj na tym blogu

29 października 2012

Whitebaiting


Dusza nowozelandzka to dusza w dużej mierze ciągle pionierska. Owszem sporo tu  ludzi, którzy, jak wielu rozbestwionych Europejczyków, nic już sami zrobić nie umieją, do wszystkiego potrzebują "fachowca" lub jakiejś instytucji i ogólnie mają dwie lewe ręce, ale większość jest inna - no, jeśli nie większość to w każdym razie znacząca i widoczna grupa. Faceci z reguły są złotymi rączkami, kobitki robią sporo rękodzieła, większość jest wysportowana (podczas ostatniej olimpiady 4,5 milionowa Nowa Zealandia zdobyła 13 medali - przypomnę cicho 10 medali 36 milionowej Polski) i ma mocno we krwi instynkt myśliwski. W morzu łapie się ryby, homary, kraby i wszelakie inne stwory. Na plaży i przybrzeżnych skałach zbiera się wszelakie skorupiaki od ostryg do przegrzebkow. W jeziorach i rzekach łowi się pstrągi i łososie. W buszu morduje się jelenie i dziki (bo innych ssaków do strzelania tu raczej niewiele) a inne zwierzaki typu ptaki, gady i płazy są pod ochroną. Prawie wszyscy mają tzwn hopla na jakimś punkcie i pewną ulubioną dziedzinę tych pionierskich zajęć.

Od 15 sierpnia do 30 listopada trwa w Nowej Zelandii szaleństwo zwane whitebaiting. Whitebaiting oznacza połów whitebaitu, a whitebait to ławice narybku kilku gatunków ryb, które składają ikrę w górze rzek. Ikra ta spływa do morza, gdzie wykluwają się z niej miliardy małych rybek, a te wiedzione instynktem, łączą się w ławice i ruszają z powrotem, w górę biegu rzek. A na brzegach tychże czekają na nich poławiacze whitebaitu, którzy za pomocą sporych sieci, na takich jakby wielkich podbierakach, próbują te ławice zgarnąć do wiadra. Aby biednym rybkom dać szansę, poławiaczy whitbaitu obowiązuje cały szereg bardzo szczegółowych zasad, począwszy od okresu ochronnego, kiedy łapać wogóle nie wolno, po godziny połowów, wielkość podbieraka, odległość od instalacji rzecznych, zakaz połowów z łodzi itd itd. Poławiacze whitebaitu zachowują się mniej więcej tak jak grzybiarze w Polsce. Wstają przed świtem aby punkt piąta rano (wcześniej nie wolno) być w swoim sekretnym miejscu. Ponieważ brzegi rzek mają z natury rzeczy dość ograniczoną linię brzegową więc o co lepsze miejsca czasem toczą się prawdziwe walki i podchody.

Whitebait to rybki tak małe (jakieś 3-4 cm), że jeszcze w zasadzie przezroczyste. Uchodzą za niebywały rarytas. Spożywane są w całości (są za małe, żeby z nimi co kolwiek zrobić). Po złapaniu płucze się je dokładnie z jakichkolwiek zanieczyszczeń i całą taką masę rybek (odsączonych z wody i śniętych) smaży się jako tzwn fritters.  Należy rozbełtać cztery jajka z czterema łyżkami mąki (niektórzy dodają jeszcze proszek do pieczenia, żeby się napuszyło nieco), w to należy wmieszać ile tylko można whitebaitu tak, żeby się trochę kleił i calość łyżeczkujemy na rozgrzane masełko czy olej. Wychodzą z tego takie grubawe placki (trochę jak ziemniaczane) o smaku faktycznie niebiańskim. Taka najdelikatniejsza plątanina wspaniałego mięska rybnego. Odpowiednik rybnej cielęcinki. Faktycznie pycha (i po usmażeniu już nie widać tych tysięcy smutnych oczek).

Ineczka jeszcze nie póbowała, ale może pewnego dnia się przekona.


whitebait
W pełni wyposażony wehikuł poławiacza whitebaitu: pojemnik na whitebait, scoop czyli podbierak, dwie białe plastikowe rury (sighting markers) oraz gumiaki
 

Akcja: dwie rury zanurzone pół metra pod wodą, podtrzymywane przez bojki z butelek, jak ławica przepływa to widać ją na tle białych rurek, wtedy podbierak idzie w ruch i co się w nim pojawi, ląduje w wiadrze za plecami. Długość podbieraka i jego wielkość określona przepisami. Wiosłować można tylko z brzegu. Czemu te durne ryby nie płyną środkiem rzeki?
co wygodniejsze kamienie zajęte...




2 komentarze:

  1. Tomeczku, rozumiem, ze jak zjecie te wszystkie malutkie rybki, to na większą już nie ma co liczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle. Te rybki nawet jak są już dorosłe to nie są duże ani specjalnie atrakcyjne. Tutaj w słodkich wodach łapie się olbrzymie pstrągi (średnio ok 1-2kg) lub łososie (jeszcze większe oczywiście) a w morzu ryb jest zatrzęsienie i w zasadzie wszystko co ma mniej niż 40 cm się wypuszcza bo za małe. Tu można zobaczyć co się łapie: http://www.fishing.net.nz

      Usuń