W sobotę postanowiliśmy wreszcie pojechać na narty. Nasi
sprzedawcy domu coś przebąkiwali o tym, że może oddadzą nam nasz dom we
władanie już siódmego września. A jak przejmiemy dom to już prędko wolnego weekendu nie będziemy mieli, bo wiadomo,
przeprowadzka, wypakowywanie, urządzanie, przeróbki. Trzy miesiące niewyjęte. Czyli
do lata będzie co robić.
|
Kolejna szczęśliwa grupa wypływa w rejs by zobaczyć z bliska White Island, czyli ten wulkan co to nam ciągle dymi na horyzoncie |
|
White Island |
No to jak mamy jechać na narty to teraz. Mojej kurtki brak,
ale parę polarów w końcu mam, jakaś kurtka turystyczna na wierzch to dam radę. Więc
wieczorem w piątek pakujemy graty do samochodu, żeby rano wyruszyć na wulkany. O
21:20 telefon. Dzwoni mój nowy kolega Ken i donosi, że Barry – właściciel najprzyzwoitszego
katamaranu w mieście - potrzebuje na jutro załogę na regaty. Trochę to bolesne,
bo narty już w samochodzie i pogoda dobra zapowiadana tylko na sobotę, ale takiej okazji się nie
przepuszcza. No oczywiście, że będziemy jutro rano w jacht klubie. Szybka akcja
w garażu i do sprzętu narciarskiego dołożone zostały sztormiaki, czapki,
rękawiczki żeglarskie i piankowe buty. Rano, ciągle z nartami w bagażniku,
meldujemy się na przystani.
|
Konkurenci |
Jacht klub w Whakatane, to ok. 40 członków i
kilkanaście łódek. W zimowych regatach bierze udział sześć załóg. Nasz katamaran
to Fountaine Pajot Athena, 38 stopowa, dość przyzwoita jednostka, którą Barry
ściągnął po charterze z Australii. Pozostałe jednostki w klubie, w większości to tzw. Chicos, bardzo
sprawne i dzielne 30 stopowe łódki, kiedyś produkowane w Nowej Zelandii. W
regatach bierze udział jedna z nich a pozostałe to jeszcze mniejsze mieczówki.
|
Nasza krypa |
Zabieramy boje regatowe z nami, bo miejsca ci u nas dostatek i płyniemy w
morze. A tam flauta. Zero. Stół. Staw. Poustawialiśmy boje na silniku i
czekamy. Po chwili przez UKFki ustalamy, że na razie robimy sobie czas wolny
(łapiemy ryby, opalamy się) i spróbujemy raz jeszcze koło 13:00. Barry
zainstalował niedawno dwa nowe silniki i chętnie je będzie docierał, bo za parę
miesięcy wybiera się na Fiji i chce nakręcić 150 godzin, żeby zrobić pierwszy
przegląd. Dolewamy więc trochę paliwa do baku i płyniemy na Whale Island. Wreszcie
mamy okazję zobaczyć ją z bliska.
|
Foki na Whale Island |
Wyspa ta jest rezerwatem przyrody i nie wolno
na niej lądować. Opływamy ją od południa i podziwiamy kolonie fok, różnych
ptaków, plażę z gorącymi źródłami i …czas na powrót, bo 13:00 się zbliża. I coś
jakby zaczęło wiać. Po drodze jeszcze z oddali wyłania się wieloryb, ale
niestety zdjęcia nie udało się zrobić.
|
Spinaker trochę pomógł |
Dopływamy do toru ustawionego rano. Wieje słabiutko, ale
jakieś z 6 węzłów się uzbiera. Płynąć się da, ale z małymi, lekkimi łódkami nie
mamy szans. Nasz katamaran rozwinąłby skrzydła przy 15 węzłach, a przy takim
zefirku to nawet pod spinakerem nie mamy szans. No ale przecież to tylko
zabawa. I tak jesteśmy chyba na trzecim miejscu. Barry zadowolony. Jeszcze
nigdy, żadna załoga tak szybko nie stawiała spinakera. Bałagan i improwizacja,
ale śmiechu mnóstwo.
|
Happy crew |
No dobra, zabieramy boje i wracamy do przystani. Okazuje się,
że Barry jest też inżynierem. Odkrywamy wielu wspólnych znajomych. Na przystani
otwieramy piwka. Na rowerze przyjeżdża Don- Komandor Jacht Klubu. Też inżynier,
ale elektryk. Znowu wspólni znajomi. Klarujemy łódkę i idziemy do klubu. No i wiadomo – biedna Inka będzie
musiała prowadzić, bo Don przyniósł butelkę rumu. Wygląda na to, że jak
nastroję im pianino, które niedawno ktoś przytargał do klubu, to w zasadzie
jesteśmy już członkami. Nie przypuszczałem, że tak szybko pójdzie. Teraz tylko
trzeba jakiś sprzęt pływający zorganizować….
|
Przy ujściu rzeki Whakatane, na skale, stoi statuetka maoryskiej dziewczyny Wairaka, która uratowała jedno z canoe, które dryfowało do morza. |
|
Ustalanie taktyki wyścigu |
mega! http://www.youtube.com/watch?v=JImcvtJzIK8
OdpowiedzUsuńjakie to wszystko sexy!
OdpowiedzUsuń