W Whakatane środek lata i, jak przystało na miejscowość letniskową, mamy festiwal kultury i sztuki. Oprócz różnych koncertów, o których kiedy indziej, wzdłuż brzegu rzeki rozłożył się plener rzeźbiarski. Praca wre - dłuta, piły łańcuchowe, szlifierki, siekiery i poczciwy papier ścierny poszły w ruch. Powoli wyłaniają się zarysy prac w drewnie, wapieniu, granicie. Sami zobaczcie:
 |
| wioska plenerowa |
 |
| dla ułatwienia obliczeń podaję: dolar nowozelandzki to 2,6 złotego |
 |
| hmm....silikon? |
 |
| komuś takie cudo do ogródka? |
 |
| Polinezyjska wersja Światowida |
 |
| a to będą podobno dwie przytulone nimfy (musi lesbijki) |
A na daszku, nad sraczem, siedzą znudzone mewy i nie mogą wyjść z podziwu: co ci ludzie widzą w tej sztuce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz